W zeszłym roku, a dokładniej przez 10 dni sierpnia 2012 wysłałam do Domu pod Aniołem mojego Tatę na tzw. wakacje. Sam nie mógł pozostać w domu, a ja z mężem i synkiem chciałam wyjechać nad morze. Najpierw oczywiście byłam zobaczyć ten dom. Po rozmowie z panią Anią i zwiedzeniu całego domu byłam pewna, że jest to właściwe miejsce na wakacje. I nie myliłam się:) Ojciec wrócił z Domu pod Aniołem bardzo zadowolony, wszystkim opowiadał o swoich wczasach i pokazywał zdjęcia (teraz tylko one pozostały). W lutym tego roku stan jego zdrowia uległ z dnia na dzień ogromnemu pogorszeniu. Sama nie potrafiłam, nie mogłam mu pomóc ze względu na swoje zdrowie i na córeczkę, która właśnie przyszła na świat. Dzięki uprzejmości pani Ani udało się umieścić w ich domu mojego Tatę bez wcześniejszych ustaleń - tak z dnia na dzień.
Jeszcze raz w tym miejscu za to bardzo dziękuję! Niestety jego pobyt w Domu pod Aniołem skończył się przed planowanym terminem, stan zdrowia wymagał hospitalizacji. Chcę tylko wszystkim wahającym się nad decyzją o oddaniu kogoś bliskiego do tego domu powiedzieć, że nie muszą się zastanawiać. Opieka jest tam super, a ludzie wspaniali. Ponieważ mój Ojciec będąc w szpitalu, nie pamiętał imion najbliższych, ale twierdził, że tam gdzie był wcześniej było lepiej, Panie milsze i jedzenie lepsze. Gdybym mogła jeszcze wysłać go na wakacje na pewno byłby to Dom pod Aniołem...