Moja Babcia Izabella spędziła w Domu pod Aniołem 6 lat, 3 miesiące i 6 dni. Przyjechała tam na wypoczynek letni, na czas remontu w swoim mieszkaniu, a potem nagły udar, który przeszła podczas badań kontrolnych w szpitalu  i gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia sprawiły, że została w Domu na stałe. Mamy dużą, zżytą ze sobą rodzinę i myśl, że Babcia będzie teraz w innej miejscowości nie była dla nas z początku łatwa. Jednak nasza Iza, jak o niej mówiliśmy od zawsze (na jej życzenie) nie mogła już mieszkać sama, a żaden z naszych domów nie był w stanie zaoferować jej tego, co znalazła w Domu pod Aniołem. Po udarze miała tam zapewnioną fachową opiekę i dostosowane do wózka inwalidzkiego pomieszczenia. Ale liczyło się także coś więcej.

Została tam bowiem zaopiekowana nie tylko fizycznie i medycznie, ale również rozpoczęła całkiem nowe życie. Spotkała swoich rówieśników – co było dla niej bardzo ważne, gdyż jej dawne koleżanki i znajomi powoli odchodzili i nie było mowy o żadnym życiu towarzyskim. Ogromnie cieszyła ją także możliwość korzystania z pięknego parku - całe życie uwielbiała spacery i przebywanie na świeżym powietrzu, natomiast z czasem schody, które mieszkając w Poznaniu musiała pokonywać o kulach, stanowiły dla niej coraz większy problem. Z radością przyjęła też możliwość codziennego korzystania z kaplicy, uczestnictwa w nabożeństwach i przyjmowania Komunii świętej, ponieważ była osobą bardzo wierzącą. Mieszkała natomiast dość daleko od kościoła i w ostatnich latach zawsze musiała prosić kogoś o zawiezienie samochodem – a teraz miała  kaplicę dosłownie za ścianą. Babcia bardzo ceniła także regularne posiłki („Wiesz, jedzenie jest świetne, a ja całe życie tyle się nagotowałam, że cieszę się, że nie muszę już o tym myśleć”).  Brała udział w różnych warsztatach, zajęciach, uroczystościach, sesjach zdjęciowych.  Dom pod Aniołem zaprasza także zaprzyjaźnione chóry, grupy dziecięce itp. na występy, co dla mieszkańców zawsze było miłą atrakcją. Zresztą każda okazja była tam doskonała do poświętowania: Andrzejki, Sylwester, Podkoziołek, Mikołajki, dożynki, kolędowanie, uroczystości państwowe i religijne, wieczory pieśni patriotycznych, Dzień Babci i Dziadka – dosłownie świętowano wszystko. Były przebrania, wspólne śpiewy i tańce, upominki, słodkości. 

Odwiedzaliśmy Babcię jak często tylko się dało. W początkowych latach wpadaliśmy bez zapowiedzi, starając się dostosować do planu dnia. Za każdym razem zastawaliśmy Ją starannie uczesaną, ubraną w czyste ubrania, zadowoloną. Czasami miała nawet pomalowane paznokcie ☺. Z czasem, gdy już ubywało jej sił, niekiedy podczas odwiedzin leżała – w pachnącej pościeli, umyta, zadbana. 

Za uczestnictwo w Powstaniu Warszawskim została podniesiona do rangi podporucznika w 2022 r. – przyjechał wówczas pan pułkownik z Wojskowej Komendy Uzupełnień, a wszyscy mieszkańcy Domu pod Aniołem, odświętnie ubrani i z kotylionami, towarzyszyli Babci podczas uroczystości w specjalnie na tę okazję udekorowanej świetlicy. Gdy okazało się, że 1 sierpnia 2022 roku ma otrzymać Złoty Medal Zasługi od pana prezydenta Andrzeja Dudy, to właśnie panie z Domu pod Aniołem namówiły naszą rodzinę, by Babcię zawieźć do Warszawy na uroczystości, zapewniając swoją opiekę na czas wyjazdu. Moi rodzice pojechali więc do Warszawy, a Babci całą drogę towarzyszyła pani Basia, wykwalifikowana opiekunka z Domu pod Aniołem. Babcia bardzo pozytywnie przeżyła te wszystkie wydarzenia, które dały jej dodatkowy zastrzyk energii.

Poza wszystkimi walorami zewnętrznymi, o cudownym charakterze Domu pod Aniołem decydują przede wszystkim jego Właściciele oraz cała niezwykła kadra. Zapewniają oni pensjonariuszom troskę i czułość oraz zrozumienie, jakie trudno znaleźć w innych placówkach. Do podopiecznych zawsze zwracano się z szacunkiem: pani Izabelo, a nie „babcinka” – jak słyszałam czasem w szpitalach. Starsi ludzie są tam przytulani, głaskani, doznają ciepła i naprawdę kochają swoich opiekunów, co widać było podczas naszych wizyt. Dzięki temu, kiedy nastała pandemia i nie wolno było odwiedzać Babci, nie martwiliśmy się o to, czy będzie zadbana itp. Tęskniliśmy za Nią, ale byliśmy spokojni, że jest w dobrych rękach. Miała nawet lepiej niż my – gdy my siedzieliśmy zamknięci w mieszkaniach w blokach i kamienicach, ona łapała wiosenne słońce w swoim ulubionym parku pałacowym.

Pewnego popołudnia otrzymaliśmy telefon, że Babcia prawdopodobnie zaczyna odchodzić. Przez ostatnie tygodnie zaobserwowaliśmy, że powoli słabnie, więc nie było to dla nas wielkim zaskoczeniem. Wraz z personelem Domu pod Aniołem mogliśmy pięknie się z Nią pożegnać, towarzysząc jej do ostatnich chwil modlitwą, śpiewem, obecnością.

Moja babcia Izabella, która przeżyła głód, choroby, konspirację, bombardowania, walczyła w Powstaniu Warszawskim, uciekła z obozu przejściowego przed wywózką do Niemiec po powstaniu, a potem musiała chronić się przez żołnierzami Armii Czerwonej, odeszła we śnie, w setnym roku swojego życia, z różańcem w ręku podanym Jej przez panią Kasię, bezpieczna, spełniona i spokojna.

I za te ostatnie chwile naszej Babci oraz za cały czas, jaki spędziła w Domu pod Aniołem, chcemy ogromnie podziękować państwu Annie i Witoldowi Młodakom oraz całemu personelowi. Dom pod Aniołem to miejsce, które w realnym życiu pokazuje, jak należy traktować ludzi starszych – z szacunkiem, miłością, dbając o ich godność, pamiętając, że u schyłku życia powinni być tak samo ważni jak dawniej, gdy byli dyrektorami, urzędnikami, artystami, nauczycielami, lekarzami, prowadzili domy, podejmowali decyzje, chodzili na bale, podróżowali. Dom pod Aniołem to miejsce niezwykłe, które na zawsze pozostanie w sercach całej naszej rodziny.